czwartek, 25 kwietnia 2013

Koniec i początek - Google Reader i Bloglovin

Odkąd w sieci pojawiła się informacja, że Google Reader odchodzi do lamusa, zaczęłam szukać opcji zastępczej pozwalającej systematycznie czytać zaprzyjaźnione blogi.


Na blogu patchworkowym który czytam od jakiegoś czasu, PileOFabrick Alyssa umieściła notkę o innych opcjach śledzenia nowości na jej blogu - i tam właśnie przeczytałam pierwszy raz o Bloglovin. Założyłam konto i wiecie co - jestem zachwycona :) Prosty i intuicyjny w obsłudze, bardzo prosto można podzielić blogi na kategorie, dodać posty do ulubionych. Dodatkowym plusem jest aplikacja na Androida, czyli opcja dla uzależnionych :)

Dodatkowo, można umieścić na swoim blogu button pozwalający zainteresowanym śledzić naszego bloga.
W tym celu należy:
- przejść na stronę widgetów Bloglovin,
- wybrać ikonę która nam się podoba i klikamy "Get this icon"
- pojawia się okno "Choose blog" gdzie wpisujemy adres swojego bloga
- pojawi się pod spodem okienko z miniaturą naszego bloga
- klikamy na nasz blog, pojawi nam się komunikat o wygenerowaniu widgetu dla naszego bloga
- klikamy Add Widget i pojawia się kolejne okno
- wybieramy bloga jeśli mamy ich kilka :), w miejsce Tytuł wpisujemy tekst który ma się wyświetlać przy widgecie, można edytować zawartość jak ktoś zna html
- klikamy "Dodaj widget" i przenosi nas do Układu naszego bloga gdzie wybieramy miejsce na naszym blogu, gdzie nowy widget będzie umieszczony.
- zapisujemy rozmieszczenie i już, każdy kto do nas zagląda a ma konto na Bloglovin może dodać nasz blog do obserwowanych i być na bieżąco z nowościami:)

Mam nadzieję że spodoba się wam Bloglovin, ja jestem zadowolona i nie mam z tego żadnych profitów:)


Można też wstawić na bloga ikonkę pokazującą, ile osób ma dodanych nasz blog do Bloglovina, czyli coś na kształt i podobieństwo listy osób obserwujących nasz blog.

Mam nadzieję że przyda się wam powyższe, zawsze to jakaś alternatywa dla odchodzącej do lamusa aplikacji:)

wtorek, 16 kwietnia 2013

z 1001 i jednej nocy


Na bocznym pasku od początku istnienia bloga mam szpaltę WISH LIST, taki TOP jeśli chodzi o projekty do zrobienia.

Pierwszym rozpoczętym z tej listy była NOVA - pięknie się nad tym pracowało, dopóki nie trzeba było odwrócić ramki do góry nogami po przekroczeniu połowy pracy. A odwrócić musiałam, bo ręce się okazały za krótkie i przestałam sięgać od spodu do wyszywanego kwadracika. I jakoś układ do góry nogami wyszywało mi się dużo wolniej, przerwy pomiędzy wyszyciem kolejnych kwadratów były coraz dłuższe, aż ramka z Novą wylądowała w szafie. Jeszcze do niej wrócę:)

Drugi projekt, to znowu "kobylaste" i długodystansowe cuś - zaczęło się w grudniu, kiedy siedziałam w domu na zwolnieniu. I zamiast skończyć Fukscje po bożemu, to się chwyciłam nowego, bo już nie mogłam, no po prostu nie mogłam dłużej zdzierżyć :D




Trochę parametrów technicznych - wzór ma 350 x 516 krzyżyków, czyli nie mniej nie więcej tylko jest ich w sumie 180 600 sztuk. O matko z córką!!
Wyszywam na Aidzie 20 ct, jedną nitką muliny DMC. Bezkratkowo jak widzicie :) Musiałam sobie tylko zaznaczyć chociaż jeden punkt odniesienia (w moim przypadku to miejsce w którym kończy się pierwszy pas kartek ze wzorem). Bez tego zdarzało mi się pomylić - teraz też mi się zdarza, ale mając ten punkt odniesienie, łatwiej wyłapać błąd.
Pojawiła się na rynku Aida Magic Guide 20 ct, która ma naniesioną siatkę kratek co 10 krzyżyków, a które to kratki znikają po zanurzeniu w wodzie o temperaturze 40 st. A ja i tak piorę swoje hafty w ręku - więc wydawało by się że to wymarzony materiał do tak dużej pracy. Niestety nie widziałam jej przed rozpoczęciem pracy, a nie chciałam wyszywać na 18 ct. Ale nic straconego, już kupiłam kawałek na następny wzór HAED który sobie upatrzyłam - zejdzie się jeszcze zanim rozpocznę, ale przezorny zawsze przygotowany, prawda?:)

We wzorze jest użytych 90 kolorów.  Segregator z muliną wygląda imponująco :D

Wyszywa się wspaniale, wręcz ciężko odłożyć - bo jeszcze jeden kolor, jeszcze parę krzyżyków, i tak można do rana:) Jedyny kłopot jaki widzę to duże połacie tła. Ono wbrew pozorom nie jest jednolite, ale i tak składa się z wielu placków jednego koloru - długo i monotonnie się to wyszywa. To różowe po lewej stronie ma na wzorze 1,5 kartki szerokości, sto ileś tam krzyżyków - wyobraźcie więc sobie, ile trwa wyszycie jednego rzędu :)


Dlatego zaczęłam wyszywać też dalsze fragmenty, bo myślałam że oszaleję że rzucę w kąt :)
I teraz staram się trochę tła podgonić, a jak już mnie skręca z nudów to wyszywam twarz i turban.
I tak na zmianę - chociaż widać na pierwszy rzut oka, że między jednym a drugim fragmentem jest duża dysproporcja :)

Ufff, długaśny post mi wyszedł:)
Teraz niestety Scheherazade zniknie na dłużej z bloga, bo zanim będzie widać kolejny przyrost to się pewnie zejdzie parę miesięcy :D
Tak to jest jak się stawia 10 krzyżyków na tydzień :D

środa, 10 kwietnia 2013

Fuksja na wiosnę

Skończona.
Co prawda nie oprawiona ale na to przyjdzie czas jak "skończę" z tą serią :D

LE FUCHSIA,
ETUDES DE BOTANIQUE,
DE FIL EN AIGUILLE, HORS-SERIE 28
Belfast Antique White 32 ct,
Mulina DMC 2 nitki

 Trochę zbliżeń - a może nawet więcej niż trochę - chyba słoneczna niedziela "rzuciła" mi się na mózgownicę :)








Magnolię wyszywałam na ramce QSnap (uwielbiam swoją drogą) 8". Fuksję na QSnap 11x17". Refleksja taka, że Fuksja była mniej wygnieciona po zdjęciu z ramki niż Magnolia - Magnolii nawet prasowanie nie od razu pomogło. A Fuksję przeciągnęłam dwa razy żelazkiem po lewej stronie (haft kładę na ręczniku puchatym zawsze, i po lewej stronie prasuję) i już była gładziutka. Na tej większej mniej komfortowo się mi wyszywa, bo jest większa i cięższa (a ja ją w ręku trzymam) ale haft lepiej na tym wyszedł. 

Następną zrobię na kwadratowej 11", zobaczymy co będzie:)
Swoją drogą kupiłabym sobie jakiś stojak do tego - tylko taki umożliwiający wyszywanie na kanapie lub fotelu - nie cierpię wyszywać przy stole :D

Jak skończyłam Magnolię, to odgrażałam się że już tylko jeden wzór z tej serii, czyli właśnie Fuksja. Ale jak skończyłam Fuksję, to nadal mi się chce tych cudności rózowości, więc jeszcze jeden wezmę na tapetę - już nawet wiem który. I tym razem nie będę się zarzekać że to ostatni - poczekam z tym aż skończę trzeci obrazek :)

niedziela, 7 kwietnia 2013

crazy is my life ...

crazy, crazy, crazy is my life ... - klikamy i słuchamy podczas czytania notki :)

Crazy patch = szalone łatki w wolnym tłumaczeniu.

Właściwie dowolne zszywanie i cięcie, wolna forma dająca możliwość wykorzystania wszelkich ścinek, skrawków, kawałków które zostają przy okazji szycia wszystkich innych rzeczy.

Ale wbrew pozorom jest to chaos lekko kontrolowany:)

A oto efekt mojej niedzieli spędzonej w krainie crazy.


To były już trzecie zajęcia patchworkowe na których byłam - organizowane z polotem i fantazją przez Anię i Marzenę - na stronach podlinkowanych pod imieniem można obejrzeć fantastyczne prace które dziewczyny tworzą.


Po raz pierwszy jestem zadowolona z tego co "wytworzyłam" - świadczy o tym także to, że poprzednie "wytwory-potwory" nie doczekały się publikacji na blogu :)

Moje crazy ma już swoje przeznaczenie, i mam dokładnie zaplanowane krok po kroku co dalej będzie - jak zwykle czas pokaże, na ile powiedzie się wcielanie planów w życie.

Polecam technikę crazy wszystkim, uważam że jest dużo prostsza niż geometryczne bloki - tutaj nie ma takiego znaczenia czy milimetr w tą czy w tamtą - w końcu to crazy, więc jakie to ma znaczenie :D

środa, 3 kwietnia 2013

poświątecznie

Przed świętami nie zdążyłam ze zdjęciami, więc nadrabiam zaległości.

Co prawda za oknem aura bardzo zimowa, i zdjęcia pozostawiają wiele do życzenia - ale w końcu od czego macie wyobraźnię :) Uwierzcie mi na słowo, że jest lepiej niż na zdjęciu:)

O wyższości jednych świąt nad drugimi można by długo dyskutować, prawda?:) Dla mnie jakoś zawsze istotniejszy były święta Bożego Narodzenia, i to one prowokowały do wykonywania rękodzieła wszelakiego. Aż się złamałam, i ozdobę wielkanocną popełniłam:)

Wzór Miss Lapin autorstwa Brendy Gervais,
Permin Linen Natural 28 ct
Fawn Weeks Dye Works Thread i DMC
1 over 1



Szczerze przyznam że szycie ręczne to nie jest to co tygryski lubią najbardziej :)
A przewiniecie uszu zajęło mi coś ok. pół godziny.
Ale patrząc na tego słodziaka, warto się było pomęczyć :)

p.s dodam jeszcze że koronkę na szyję sama udłubałam :) szukałam wzoru na bordiury szydełkowe, ale nic mi nie pasowało, więc prując 6 razy sama coś tam wydłubałam. Nitka to Aida multikolor, grubości i koloru nie pomnę bo diabeł zabrał etykietę:)